10.9.12

9. Nowy znajomy

         Kiedy wysprzątała kuchnię, udała się do stajni, by móc bliżej zapoznać się z końmi. Przeszła szeroką aleją do głównej bramy, a potem skręciła w prawo. Obok ścieżki rosły rozłożyste dęby i sosny. Za ogrodzeniem rozciągało się rozległe pastwisko, na którym gdzieniegdzie pojawiły się mniej potężne wierzby czy olchy. W oddali dostrzegła mały zagajnik, przy którym pasło się stado rudych i włochatych krów.
Niebo było bezchmurne, świeciło słońce i wiał lekki wiaterek, czyli coś co niezbyt często się zdarzało w Szkocji. Zazwyczaj lato było mgliste, wilgotne i deszczowe, choć nie padało tak często, jak w Anglii. Wciągnęła nosem powietrze i przymknęła powieki. Pachniało latem. Takim prawdziwym, wiejskim latem. Do tego obrazu brakowało jej tylko łanów złocistego zboża i łąk pełnych kwiecia.
         Ruszyła dalej. Gdy weszła na główne podwórko od razu spostrzegła dwóch mężczyzn pracujących przy ogrodzeniu, które zniszczył Gandalf. Oba stajenni gawędzili sobie spokojnie, czasem tylko wybuchając niezbyt głośnym śmiechem. Najwidoczniej sytuacja sprzed kilku godzin niezbyt ich poruszyła. Najwidoczniej odzyskali spokój, gdy z boksu zniknął agresywny koń. Przeszła obok nich i weszła do stajni. W środku panował wesoły harmider. Konie dostały jeść i teraz w powietrzu unosił się zapach siana, owsa i specjalnej karmy, bogatej w witaminy. Gdy tylko podeszła do pierwszego bosku i zajrzała do środka ujrzała srokatą klacz. Na tabliczce widniało jej imię: Ironia.
         - Witaj, Ironio. Smakuje ci obiad? - zapytała konia i pogłaskała ją po długiej szyi. Potem przeszła do kolejnego boksu i dostrzegła w nim młodego ogierka o sierści czarnej jak węgiel. - A ty, jak się nazywasz? - Rozejrzała się i dostrzegła tabliczkę z wygrawerowanym imieniem.           - Masz na imię Lord. Bardzo dostojne. - Pogłaskała go po długim pysku i odeszła, ale zaraz zawróciła, gdy Lord zarżał donośnie. - Co się stało? - zapytała, a koń natychmiast wykorzystał jej bliskość i wsunął pysk w jej dłonie. Trącił ją chrapami. Domagał się pieszczot. Pearl roześmiała się głośno, gdy młody koń chwycił ją delikatnie zębami za koszulkę i pociągnął na drzwi pomieszczenia. Chciał żeby wyszła do środka, ale ona uwolniła się i poszła dalej. Lord jednak zarżał głośno prosząc ją aby z nim została. Przystanęła i patrzyła, jak czarny ogier kręcił się po boksie. Wpadła. Nie chciała, aby Lord zrobił sobie jakąś krzywdę więc szybko podbiegła do niego. - No dobrze, już dobrze. Jestem tutaj. - Koń wysunął głowę z boksu i delikatnym językiem polizał ją po szyi. Zachwycona Pearl objęła go za szyję i pogłaskała miękką sierść.
         - Zazdroszczę mu - usłyszała za plecami. Odwróciła się i dostrzegła młodego, na oko dwudziestoletniego chłopaka. Miał jasne włosy i piwne oczy, a na jego przystojnej twarzy błąkał się uśmiech. Zmieszana Pearl uśmiechnęła się do niego i oparła plecami o drzwi boksu.
         - Czego mu zazdrościsz? - zapytała i założyła ręce na piersi.
         - Też bym chciał, żeby przytuliła mnie jakaś ładna dziewczyna - odpowiedział przekornie i dla efektu rozłożył ramiona. Pearl skrzywiła się lekko, myśląc, że chłopak najwidoczniej jest niezłym flirciarzem. Był pewny siebie, a  to oznaczało, że panny lgnęły do niego ćmy do światła i on o tym wiedział.
         - Hmm, w boksie obok stoi piękna dziewczyna. Ironia. Przytul ją - odpowiedziała i odwróciła się do niego plecami, udała, że interesuję ją to, jak zwierzę je siano.
         - Ojoj, drapieżna kotka z ciebie. Lubię takie - odparł i stanął obok niej. Posłał jej czarujący uśmiech i puścił oczko, ona jednak nie zareagowała. Myślał, że ją zdobędzie. Dobre sobie, pomyślała Pearl i odsunęła się do niego, gdy poczuła, jak jego ramie ociera się o jej. Nie lubiła, gdy ktoś tak prostacko, jej zdaniem, próbował ją poderwać i nie lubiła, gdy ona nie miała ochoty na dotyk, a  chłopak uparcie dążył do kontaktu.
         - A ja nie lubię zbyt pewnych siebie gości. Żegnam - odpowiedziała i poszła w stronę wyjścia. Miła wycieczka okazała się totalną klapą.
         - Jak masz na imię? - usłyszała, gdy już znalazła się na zewnątrz. Odwróciła się gwałtownie i zmierzyła chłopaka chłodnym spojrzeniem.
         - Po co chcesz to wiedzieć? Książkę piszesz?
         - A nawet, jeśli to co?
         - To opuść stronę i pisz dalej - warknęła, a chłopak roześmiał się wesoło.
         - Skąd u ciebie taka agresja? Myślałem, że po dzisiejszej akcji z Gandalfem wyczerpałaś zapas na rok, ale najwidoczniej się myliłem.
         - Skąd wiesz o...?
         - Wszyscy o tym gadają.
         Świetnie, teraz będzie na językach całego zamku, a była tu zaledwie dwa dni. Każdy będzie gadał o jej desperacji, o tym jak próbowała ratować konia, którego niemal skazano na śmierć. Nie chodziło o istotę sprawy, ale o to, że nie lubiła być w centrum zainteresowania i nie chciała, by uznano ją za wariatkę, ale i tak była z siebie dumna i czuła się znacznie lepiej, gdy uzmysłowiła sobie, że dzięki temu jej walka może przyczynić się do polepszenia warunków życia innych zwierząt.
         Ale ten chłopak zaczął działać jej na nerwy.
         - Mam nadzieję, że to da ludziom do myślenia i zaczną lepiej traktować zwierzęta. One też czują! - powiedziała wzburzona.
         - Wiem, nie musisz mi tego mówić. W domu mam trzy psy, pięć kotów i iguanę. Doskonalę cię rozumiem. Jednak uważam, że głupio zrobiłaś przeciwstawiając się Marcusowi. On uważa się za kogoś lepszego i teraz może cię gnębić. - Skrzyżował ręce na piersi i oparł się o ścianę. Przyglądał jej się z wesołym błyskiem w  oku. Pearl całkowicie zignorowała jego próby wywarcia na niej wrażenia.
         - Nie boję się nadętego dupka. Niech sobie będzie jaki chce. W ogóle to nie rozumiem, po co Jeremy zatrudnił kogoś takiego!
         - Bo Marcus nie mógł znaleźć nigdzie pracy i zwrócił się do Blackbourna. Ten zatrudnił go i umiejscowił w stajni. - Pearl odniosła wrażenie, że chłopak nie lubił Jeremiego. Sadząc po jego tonie, gdy wypowiedział jego nazwisko musiał chować w sobie jakąś skrywaną urazę, bądź po prostu zwykłą zawiść. Skłaniałaby się ku temu drugiemu, bo wszyscy wiedzieli, że Jeremy jest bogaty, a może nawet bardzo bogaty i to mogło budzić powszechną zazdrość zwykłych szarych ludzi.
         Ale naprawdę nie rozumiała jak można zazdrościć człowiekowi tak samotnemu i tak nieszczęśliwemu. To, że miał pieniądze nie oznaczało, że cieszył się nimi. Zapewne Jeremy chciał zamienić je na wolność i możliwość przebywania wśród ludzi.
         - To jak? Powiesz mi jak masz na imię? - zapytał, gdy dziewczyna nic nie mówiła. Spojrzała na niego roztargniona i westchnęła.
            - Mam na imię Pearl.
             - Piękne imię dla pięknej dziewczyny. Jestem Nathaniel, ale mów mi Nate.
         - Miło mi cię poznać... Nate - odparła i lekko się skrzywiła. Był denerwujący, ale jej niechęć zmalał, gdy przyznał jej rację. No i ma mnóstwo zwierząt, a to już działało na jego korzyść.
              - Co robisz w zamku?
         - Pracuję tu - odpowiedziała. - Musze już iść. Cześć. - Szybko uciekła z podwórka. Weszła do zamku kuchennymi drzwiami. Ten cały Nate pozował na pewnego siebie chłopaka i myślał, że kilka jego uwodzicielskich uśmiechów podbije jej serce. Nic z tego, nie interesował ją coś przelotnego. Chciała trwałego, poważnego związku a nie przelotnej znajomości. Może i oczekiwała zbyt dużo, bo w końcu jej rówieśnicy jeszcze mają czas na to, by myśleć poważnie o związku, ale ona już tak miała. I nie chciała namiastki miłości polegającej tylko i wyłącznie wspólnej zabawie i skakaniu z kwiatka na kwiatek. Albo powinna dostosować się do współczesnej młodzieży albo musi poczekać kilka lat na poważny związek. Będzie to, co ma być. Powinna się ustosunkować do tego i nie szukać na siłę kogoś, z kim mogłaby się czuć nieszczęśliwa, bo oczekiwała więcej niż ta druga osoba mogłaby jej dać.

         Usiadła na taborecie i rozejrzała się po kuchni. Polubiła to miejsce. Jak to będzie za trzy miesiące, gdy wyjedzie? Skoro już teraz odczuwała wielkie przywiązanie do tego zamku, to co będzie w dniu wyjazdu? Nie no, nie bądź głupia, skarciła się w myślach. Po prostu wyjedziesz i tyle! I chyba zaczynała przesadzać. Na pewno zmieni zdanie, jak tylko Bobbie wyjedzie i zostawi ją praktycznie samą w dużym zamku. I jak będzie w nocy? Wtedy wszystkie domostwa "ożywają" i wydają dźwięki, których normalnie nie słychać w dzień. Tym jednak postanowiła pomartwić się później. Do samotnych nocy zostało jej jeszcze trzy dni, więc na razie powinna się cieszyć, że póki co ma przy sobie Bobbiego.


9 komentarzy:

  1. Fajny ten Nate, może też by mnie zdenerwowało jego zachowanie takie zbyt aroganckie po części ale już bym nie mogła przez niego spać. <3 Nie pytaj, jestem dziwna.:D
    Mogłaby poznać kogoś bo Jeremy raczej nie pokaże się na światło dzienne, a szkoda, szkoda. WIELKA SZKODA.:D

    Tak w ogóle to chciałam Cię zaprosić na moje stare opowiadanie, może pamiętasz je z oneta. Tam jak będzie miała czas i ochotę. ;)
    http://sora-mea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też nie:) Wcale nie jesteś dziwna. Na pewno wiele dziewczyn zareagowałoby właśnie w ten sposób.
      Ok, chyba rozumiem... :)

      Jak tylko zbiorę się w sobie, to wpadnę. bo czytałam pierwszy rozdział i mi się podobał:)

      Usuń
  2. Pearl ma jeszcze jedno wyjście - nie szukać chłopaka wśród rówieśników, tylko znaleźć kogoś nieco starszego, kto być może, podobnie jak ona, ma już ochotę na stały związek xD oczywiście wiadomo, kogo mam tu na myśli, prawda? Jeremyyyy? ;>

    Nie lubię Nate'a, bo nie lubię takich pyszałkowatych, pewnych siebie facetów, ale mimo to mam nadzieję, że odegra tu jakąś większą rolę. Marzyłaby mi się jakaś drobna rywalizacja pomiędzy nim a Jeremym (ale drobna, bo to przecież żadna konkurencja ;P), noale, nie siedzę Ci w głowie, więc nie wiem, co tam sobie planujesz;) w każdym razie wprowadzenie nowej postaci jak najbardziej na plus, im więcej bohaterów, tym lepiej!

    Całuję i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Ale szukając wśród starszego może zaryzykować, że ten mężczyzna będzie zbyt wiele od niej oczekiwał, a ona nie będzie gotowa? Tutaj też istnieje ryzyko. No ale, czas pokaże.
      Myślę, że tak, ale daj mu czas. Pozory czasami mylą i nie zawsze tak jest jak to wygląda:)
      Może jak w końcu moja wena mi wróci to coś napiszę tutaj, bo jak na razie kiepsko mi to idzie.

      Usuń
  3. Znalazłam czas żeby przeczytać. Jestem z siebie dumna, bo szkoła coraz bardziej daje się we znaki -.- Ale nieważne.

    Były ze dwie literówki.

    Co do rozdziału to... był nudny. I krótki; zbyt krótki. Jedynym jego plusem był nowy bohater.
    Zauważyłam, że kreowani przez Ciebie bohaterzy są skrajnie różni. Właściwie jest to albo typ "bad boy'a" albo "cnotliwej panienki". Podczas spotkania tych osób otrzymujemy nieco śmieszne sytuacje. Myślę, że przydałby się ktoś, kto byłby kompletnym przeciwieństwem dla tych charakterów.
    Ciekawy ten Nate. W ramach walki z nudnymi schematami proponuje żeby to właśnie on był kimś wyjątkowym dla Pearl. Oczywiście chcę też, żeby poznała Jeremiego. Była dla niego kimś w rodzaju przyjaciela, oparcia.


    Dziękuję za komentarz :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam Cię za to, że masz czas :)

      Wiem, że był nudny, zdaję sobie z tego sprawę. Ostatnio przechodzę lekki kryzys i niestety to odbija się na moim pisaniu ( które nigdy nie było jakieś specjalnie dobre, ale mimo wszystko... ). Mogę jedynie przeprosić za to, choć nie będę obiecywać poprawy w najbliższym czasie, bo nie wiem, czy ona nastąpi, ale postaram się coś z tym zrobić.
      Nate może na razie wydawać się Wam trochę zbyt pewny siebie, ale powinniście dać mu trochę czasu.
      Lubię kontrasty i zawsze, gdy pisze opowiadania tworzę postacie o takim schemacie. Oczywiście robię to automatycznie. Wiele razy spotkałam się z bohaterami coś pomiędzy, zwłaszcza w romansach i aż mnie trzęsło, gdy dziewczyna nie była stabilna, bo raz zachowywała się jak cnotka, innym razem niemal gwałciła faceta. z głównym bohaterem było podobnie. Raz był władczy, arogancki, innym razem - bez konkretnego powodu - stawał się czuły i kochający.
      Och, na pewno się poznają. To tylko kwestia czasu;)

      Usuń
  4. Zapraszam na http://puhdistus.blogspot.com/ : )

    Nienawidzę zaległości : C

    OdpowiedzUsuń
  5. Nate jest słodki, lubię w opowiadaniach takich pewnych siebie cwaniaków, no i jakoś tak wzbudził we mnie sympatię. Może nie powinien się narzucać Pearl, aczkolwiek wywarł ogólnie dobre wrażenie. Brakowało mi Jeremiego, tak bardzo-bardzo. Ideały Pearl są rozczulające, w każdym poście pokazujesz, że jest to niezwykle wartościowa oraz inteligentna dziewczyna. Nie dość, iż kocha zwierzęta, to nie lata z kwiatka na kwiatek i poszukuje tej jedynej, prawdziwej miłości... Oby odnalazła ją w ramionach pana zamku. To byłoby takie piękne! Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że do bliższych kontaktów między tą dwójką jeszcze sporo rozdziałów. Mam rację? Nie mogę doczekać się ciągu dalszego oraz wyjazdu Bobbiego! Niech już wraca do swojej kobiety, a Pearl z pewnością czeka wiele przygód. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział: www.gryfonka-na-tropie.blogspot.com
    Przperaszam, że nie poinformowałam wczoraj.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Terriblecrash, KrypteriaHG oraz Rose Perdu. Lily James oraz Beneath You Beautiful.